Koniec

To już koniec relacji z naszej wyprawy. Wszystkim czytelnikom, rodzinie i przyjaciołom bardzo dziękujemy za wsparcie i "bycie" z nami.
Dla nas mogę pisać za całą rodzinę były to wakacje życia tak jak kiedyś 3 tygodniowa wyprawa na Bliski Wschód. Nie udało mi się co prawda nie podnosić głosu i dyrygować (skrzywienie zawodowe) pozostałymi ale zostało mi to wielkodusznie wybaczone ;)
Jechać przed siebie, "sponiewierać" się do upadłego z wysiłku, być z rodziną, organizować, planować i zmieniać plany a na końcu mieć satysfakcję jak z ukończenia maratonu. Tego doświadczyliśmy i to nam zostanie w pamięci.

Podsumowanie

Kto i ile przejechał:
1. Roma, Brunon i Czesław 400km
Roma ciągnęła rower Leonka lub wiozła 1 z  chłopaków, Brunon wiózł 25kg bagażu a ja średnio 60kg
2. Leon i Edmund 380km w croozer-ze lub w foteliku, w tym Leon samodzielnie 32km
3. Maria 350km wiozła śpiwór
4. Rozalia 160km plus bagaż 20kg

Straty:
1. Pęknięta kość nadgarstka
2. Złamana 1/3 zęba
3. Liczne zadrapania, siniaki, otarcia naskórka
4. Poparzenia od słońca
5. Zepsute przerzutki, 2 gumy, 2 wymienione opony, wymienione linki i pancerzyki do linek, zaklejone i zaszyte dziury w przyczepce, o regulacjach, prostowaniach itp. nie wspominając

Zainteresowanie:
Na trasie wzbudzaliśmy jadąc taką karawaną duże zaineresowanie i życzliwość. Poszczególne posty zostały odsłonięte ponad 3200 razy i wciąż statystyki rosną. Dziękujemy za w 100% pozytywne liczne komentarze w tym Sebastianowi naszemu stałemu czytelnikowi za doping i ciepłe słowa. Mi osobiście dodawało to sił :)

Co zrobimy inaczej:
1. Już o tym pisałem więc aby się nie powtarzać dodam tylko to co nowe. Wymienimy wszystkie opony i dętki na nowe warto zainwestować w dobrej jakości
2. Wymienię kierownicę na taką którą da się chwytać w różnych pozycjach (mniej męczą się ręce)
3. Kupimy profesjonalne koszulki na rowery -
wystarczą 2wie z długim i krótkim rękawem.
4. Co do okularów zdania są podzielone. Ja uważam, że są zbędnym gadżetem przy prędkości 15 km na godzinę, a z taką mniej więcej prędkością się poruszaliśmy.Przy prędkości powyżej 25 km/h są niezbędne. Roma nie wyobraża sobie podróży bez dobrych szerokich przeciwsłonecznych okularów.

Co zrobiliśmy dobrze i bez czego nie wyobrażamy sobie kolejnych podróży czyli co okazało się niezbędne:
1. Bez dobrych żelowych i dopasowanych siodełek.
2. Bez majtek z wszytą tzw. "pieluchą"
3. Bez rękawiczek.
4. Bez resorowanych przednich "widelców" w rowerach, zapasowych światełek, kasków najlepiej również oświetlonych, bez dodatkowych uchwytów na kierownicę.
5. Bez dobrych bagażników o nośności 25kg z uchwytami na linki elastczne.
6. Bez zestawu kluczy i części zapasowych (a jednak)
7. Bez karimat samopompujących chociaż w tym przypadku zdania są podzielone - Romka mówi, że dla niej było ok ze zwykłą.
8. Bez lusterek dla wszystkich uczestników wyprawy. Ten element wyposażenia miałem tylko ja i Roma.
9. Bez dodatkowych baterii i paneli słonecznych (te ostatnie sprawdzają się tylko przy bardzo dobrej pogodzie).
10. Podręcznej łatwo demontowalnej na przednią kierownicę sakwy. Można w niej trzymać najbardziej drogocenne rzeczy i oczywiście mapy. O wodoodpornych sakwach już pisałem.
11. Zdecydowanie na nogi sandały chociaż to niezbyt bezpieczne.
12. Oczywiście lekka i wytrzymała przyczepka jeśli jeździ się z dziećmi.
13. cdn...

Plany na przyszłość:
Z pewnością nie wystawimy rowerów jak sugeruje jeden z forumowiczów na allegro :) Bydgoszcz - Wrocław? Pociągiem do Niemiec i tam np. Berlin? Za wcześnie o tym pisać...

SATYSFAKCJA I RADOŚĆ NIEOCENIONA

Poniżej mapa trasy wg google maps które niestety nie dają możliwości ustawienia więcej niż 20 kilka punktów/miejscowości.


Dotarliśmy do domu

Borówka gigant, ja ucałowałem podłogę w salonie, a Edmund jak widać na zdjęciach wszystko naśladował. Jednak największą niespodziankę zrobiła nam Zosia, Bożena, 2-ch Jarków, nasi wspaniali sąsiedzi. Zosia w imieniu pozostałych sąsiadów przywitała nas szampanem i ciastem z cukierni Staropolska wielki konkurent Sowy naszym zdaniem ma lepsze wyroby. Cały czas z duszą na ramieniu, bałem się, że któreś z dzieciaków będzie miało wypadek. Dotarliśmy i satysfakcja jest przeogromna. Szampan buzuje mi w głowie :) kocham Ciebie Zosiu! Wojtek dziękujemy za podlewanie naszego "ogródka". Cykas czyli sagowiec, wypuścił 9 nowych "liści" to mój prezent na 40 urodziny. Jest piękny. Maria z Leonem zebrali pomidory.

Jesteśmy w domu

Tak odpoczywamy

Słońce wyszło. Jedziemy ostatkiem sił...

Św. Antoni

Po raz drugi to nie może być przypadek :)

Brunon

Jako jedyny z dzieci przejechał całą trasę w dodatku mając największy bagaż i praktycznie cały czas na czele peletonu. Brunon szacun!

Ostatnie 20 km

Kolejna guma tym razem u mnie.
Zrobiliśmy 30 km i przewidujemy być w domu około 16:30
Dobra pogoda do jazdy. Czekamy na deszcz jedządz kabanosy i bułki.

Ostatnia noc

Dziś wymieniłem oponę w swoim rowerze. Rano zobaczyłem wybrzuszenie i pomyślałem, że nic nie będzie nam oszczędzone. W Romki rowerze nie działają przerzutki - przekładania bębnowa shimano nexus 7 stopniowa. Już ją kiedyś składałem, a mimo to po wczorajszej wymianie opon coś pomyliłem i nie działa. Szukałem pomocy w internecie. Nic nie dało. Jutro ostatni etap naszej podróży. Dzieci po 1 dniu nad wodą przeszczęśliwe. Brunon mówi, że nie odejdzie przez 3 dni od komputera. Roma weźmie długą kąpiel, Leon będzie robił nic, a Edmund będzie bawił się konikami. Marysia będzie spać, a ja usiądę przed TV bez wyrzutów sumienia, że tracę czas, z napojem bogów dobrze schłodzonym w ręku i włączę "Władcę Pierścieni" i po raz pierwszy obejrzę film z Marysią. Dojrzała do tego aby go zobaczyć.

A gdyby tak wybudować ścieżki rowerowe?

Chyba nikt nie może w tym roku narzekać na brak dobrej pogody. W Cekcynie na plaży miejskiej tłumy chociaż turystów takich jak my nie ma. Na trasie spotkaliśmy sporo kolarzy ale tylko 1 parę i 2 podróżników o których sądząc po sakwach można by wnioskować, że jadą w dalszą drogę. Ten rodzaj turystyki zamarł? Pamiętam ilu takich fanów jednośladów spotkałem w Austrii czy w Niemczech. Brakuje mody na ten sport, infrastruktury? Pewnie jednego i drugiego. Myślę ile mogłyby zyskać gminy kaszubskie jakby połączyły siły i wybudowały połączone ze sobą szlaki np. z Gdańska przez Kartuzy po Bytów. Albo np. z Bydgoszczy na północ. Każdemu wolno marzyć...

W hołdzie dla naszej mamy

14 sierpnia minie 1 rocznica śmierci mojej mamy. Spotkamy się w tym dniu z całą rodziną u Lucyny i Staśka po mszy wieczorem. Po naradzie rodzinnej uznaliśmy, że nasza wyprawa powinna być poświęcona jej pamięci. Wspominamy i tęsknimy...

Pomysłodawczyni

Roma moja piękna i mądra żona jest pomysłodawczynią naszej wyprawy. Bardzo jej za to dziękujemy!

Upadek po raz IV i guma

Tym razem to nie my. Pan który wskazywał nam drogę na rowerze wyprzedził nas i wywrócił się skręcając na chodnik. Na szczęście nic mu się nie stało.
Za Woziwodami na drodze szutrowej Roma złapała gumę. Wypełniacz czyli super pianka z Decathlonu to wielki kit. Nie nadaje się do niczego. Wymieniłem dętkę i oponę i pojechaliśmy dalej.

Rekordowy odcinek 65,8 km wg Endomondo

Pocisnęliśmy jak mówi Brunon. W Klocku czyli około 20 km przed Cekcynem Maria podjęła decyzje - jedziemy. Jutro cały dzień w wodzie pojutrze dotrzemy do domu :)

Zmęczenie

Dziś jest upalnie. Zrobiliśmy 20 km a czujemy się jak po 50 km. Z Górska do Karsina jechaliśmy piaszczystą polną drogą...
Zatrzymaliśmy się w pizzerii PAKO lody i pizza hawajska wyśmienite. W drodze do też tu jedliśmy a pani z za lady nas zapamiętała :)

Karsin

Św. Antoni na pamiątkę 1945 roku.

Śniadanie w drodze

Rozalko wielkie buziaki od całej rodziny :) już niedługo się zobaczymy.

Łabędzie

Są oswojone nie boją się ludzi.

Elektrownia wodna w Nowej Kiszewie

Biwakujemy nieopodal Olpucha i Wdzydz. 55 km za nami. Andrzej dowiózł nam bagaże i Marysię prawie na miejsce. Wielkie dzięki! Rozalii było przykro, że została, nam również. My planujemy powrót w czwartek wieczorem, Rozalia przyjedzie w sobotę. Ciekawe czy cała "ulica" tak jak nas żegnała będzie i witać?
Dziś jechało się naprawdę przyjemnie pomimo upału. Brak bagaży, wypoczynek, wprawa w jeździe i kondycja którą poprawiliśmy wszystko to sprawiło, że dzisiejsza podróż była taka łatwa.

Wyruszyliśmy w drogę powrotną

Za nami 20 km. Jesteśmy w Egiertowie. Ewa i Andrzej z dziećmi pożegnali nas o 9:30. W Kiełpinie odwiedziliśmy Tereskę i Przemka z ich 5-ką dzieci. Jesteśmy pod wrażeniem ogrodu warzywnego i słoneczników
Teresa kiedy Ty to ogarniasz?
Andrzej podwiezie nam rzeczy i Marysię do Grabowa Kościerskiego. Chcieliśmy oszczędzić Marysi wyzwania po tytułem trasa 224 i góry w Somoninie.
Jedzie się wyjatkowo dobrze. Cel na dziś Olpuch koło Wdzydz.

Bardzo dziękujemy za gościnę i towarzystwo. Jesteśmy wdzieczni i zapraszy do Osielska:)

Pozdrowienia

Od Leona dla Wiktora i od Edmunda dla babci Wiktora.

Po 7 dniach jesteśmy mądrzejsi o...

A jednak jadąc w tak licznej grupie coś musi "strzelić". Dziś w Brunona rowerze wymienię przerzutkę bo obecna czy to przez "starość" czy uszkodzenie mechaniczne, zaczepiła o szprychę. Efekt złamany ogranicznik w przerzutce a tylne koło "ósemkuje". W przyczepce przez złe rozmieszczenie bagażu zrobiły się 2 dziurki. Najprawdopodobniej na drodze szutrowej podłoże croozera szorowało na nierównościach o kamienie. Zakleiliśmy je z Bronkiem super taśmą i obszyliśmy igłą z nicią żeby się nie oderwała. Urwały się równierz światełka więc je dokupimy i wymienimy.
Sznury elastyczne o różnych długościach z haczykami do mocowania bagażu, rzecz niezbędna.

231 km za nami przygoda przed nami

Wiola ze swymi  synami w drodze do Kielc w zeszłym tygodniu a jakże na rowerach pokonała 240 km. Wymienialiśmy się doświadczeniami.
Postanowiliśmy. Kontynuujemy naszą przygodę. Pozostało 170 km. Do poniedziałku 5 sierpnia wypoczywamy i kąpiemy się w kaszubskich jeziorach.

Urodziny Marysi i życzenia

Wczoraj nasza przyjaciółka Zofia przysłała zdjęcie z pod pomnika Małego Powstańca. Tysiące świeczek, podniosły nastrój na Nowym i Starym Mieście w Warszawie. 1 sierpnia to dla nas data szczególna również z innego powodu. Maria skończyła 10 lat. Było uroczyście. Zapomnieliśmy trochę o wypadku. Razem z Ewą i Andrzejem ich dziećmi, oraz Stanisławem i naszymi dziećmi zaśpiewaliśmy sto lat. Powinienem dodać, że Maria sto lat wczoraj usłyszała kilkanaście razy od wszystkich których spotkaliśmy.
Dziękujemy jeszcze raz za serdeczne i ciepłe przyjęcie, za dobre słowa i życzenia dalszej bezkolizyjnej drogi. Dobrze jest mieć życzliwych ludzi na swojej drodze.

III upadek, zwątpienie

Maria zaczepiła o krawężnik i zaliczyła wywrotkę. Skończyło się na zadrapaniach i utracie 1/3 zęba. Kask uratował głowę. To naprawdę działa. Dziś wizyta u dentysty...
Przeżyliśmy chwilę zwątpienia w sens całej wyprawy.
Rower Marii zostawiliśmy u cioci Haliny w Paczewie.
Maria upadek zniosła dzielnie nawet nie zapłakała, wsiadła do przyczepki i pojechała z nami w dalszą drogę.
Ta droga piękna jak Kaszuby, kwintesencja Kaszub wymaga dobrego przygotowania. Po raz pierwszy mieliśmy bóle mięśni z wysiłku.

Spotkania

Odwiedziliśmy dziś Genię i Basię - trzymamy kciuki za szczęśliwe rozwiązanie.
W Tuchlinie Ciocia Jadzia powiedziała, że do końca życia będzie pamiętać nasze małe dzieci w drodze i po kaszubsku pół żartem pół serio dodała "wa nie jesta rychtych w głowie" czyli nie mamy dobrze jako rodzice poukładane w głowach.


Odwiedziliśmy grób moich rodziców. To już rok jak mama odeszła i ponad 6 lat jak nie ma z nami taty.

Sławka kuzyna spotkaliśmy w drodze do Sierakowic - zdjęcie poniżej.

W Puzdrowie odwiedziliśmy Mirka z synem Gracjanem, Wentów.
Przywitaliśmy Natalię w jej salonie Atrium.

W Sierakowicach spotkaliśmy Anię Cichy naszą sąsiadkę z Warszawy -świat naprawdę jest mały.
Zobaczyliśmy się również z ciocią Agnieszką Gosz, Damianem, Asią, Alą. Dziękujemy pięknie za obiad i pyszne lody i za prezent dla Marii i Brunona.
Wyjeżdżając z Sierakowic spotkaliśmy również ciocię Wandę Pranczk z którą zamieniliśmy kilka słów. Z wujem Leonem dziś seniorem rodu widzieliśmy się tylko w przelocie.
Dzień obfitował we wspomnienia. Byliśmy u siebie.
Trzymamy kciuki za zdrowie naszej cioci Jadwigi z Sierakowic. Żałujemy, że nie mogliśmy się spotkać...





Szarłata

Dotarliśmy na miejsce jak zwykle z przygodami o których jutro napiszę. Zdecydowanie najbardziej wymagający odcinek z dotychczasowych. Jesteśmy wszyscy skonani. Do usłyszenia.


Nasz pies Brega czekała na nas z utęsknieniem.



Łóżko

Dziś mogliśmy się wyspać w łóżkach :) Dzieci cały wieczór oglądały TV, nawet reklamy są dla nich ciekawe (w domu nie mają takiej możliwości). Zjemy śniadanie i ruszamy. Edmund swoim 3 letnim głosikiem dodaje "jestem królem świata". Kto mu takie rzeczy opowiada?... :)))

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty