Strefa kibica

Czujecie Polska vs Portugalia w niemieckiej telewizji z niemieckim sprawozdawcą z niemieckimi kibicami przed TV?
Znaleźliśmy strefę kibica!

Dzień 2 Ren 2 czyli zabawy ciąg dalszy.

To był trudniejszy dzień pomimo 45 km i cudownego z punktu widzenia kolarza lekko zachmurzonego nieba. Cztery litery wytarte, szyja spalona, Edmund przyziemił ze 4 razy a na koniec uszczypnąl sobie palec nóżką rowerową...
Roma padła wykończona. Zrobiłem obiad - ziemniaki z podsmażaną cebulką na boczku. Najstarsi ze względu na boczek wybrali zupki w proszku... Takie czasy.
Brunon i Rozalia dotarli na kemping 45 minut przed nami trochę błądząc. Bardzo dzielni!
Lewandowski strzelił pierwszego gola Portugalii a ja nie mogę się podłączyć do tvp sport, onet też padł! Masakra.

Rzepakowe pole z rumiankiem

Rozalia z Brunonem są już zapewne w Mainz a my jemy drugie śniadanie. Edmund dzielnie "kręci" a Leon jak zwykle na czele peletonu.


Nasz obóz

Leonka już nosi.

Polska biało czerwoni ;)

Nastolatkowie w barwach narodowych!

Dzień pierwszy Ren 2 czyli 60km

Z Blue Adria ruszyliśmy po porządnym śniadaniu samochodem do Mannheim. Rozpakowywanie i skręcanie rowerów zajęło nam czas do 15 tej. Sam wyjazd z miasta był trudny ze względu na źle wyważony wózek do którego podłączony był rowerek Edmunda. Najmłoszy przejechał dziś około 10 km dopiero po za miastem. Oczywiście wpadł na dziką różę i się pokaleczył jak sam mówi do prawdziwej krwi. Ta wiadomość jest szczególnie dla cioci Edyty i Ewy oraz babci i cioci Zosi które go czyli Edmunda porządnie "pożałują". Nie jedyne to zresztą "straty" choć nieporównywalnie w mniejszej skali np. moją sakwę na kierownicę szlag trafił po tym jak rower upadł po raz trzeci.

Kemping niedaleko Gensheim malowniczo położony z dobrym zapleczem i tani. Za naszą 7kę + 2 namioty zapłaciliśmy 24 euro. Słońce już zachodziło jak tu przyjechaliśmy a Pan "portier" chyba z samotności był po kilku piwach i bardzo skory do rozmowy. Zresztą na szlaku spotkaliśmy też rowerzystę który wypił zdecydowanie za dużo. Takiego obrazka w Niemczech jeszcze nie widziałem.

Dzieciaki wytrzymały do piątej strony Tomka Soyera i juz zasnęły. Roma zresztą też.

Jutro Moguncja czyli Mainz około 30 km czyli betka.
Poniżej Romka i dzieciaki. Padam na pysk. Miałem na pierwszych 30 km chwile zwątpienia.

Młodzież jedzie szybko a Leon z nimi. Baliśmy się, że mu prąd odetnie ale jego nic tak szybko nie pokona...

Przygód kilka...

1020 km za nami.
Po drodze spotkaliśmy się na A4 na wysokosci Eisenach (piszę z pamięci nazwę miasta) z wujkiem Ryśkiem czyli moim bratem. Dzieci wniebowzięte siadły za kółkiem ciężarówki a my przy małej czarnej a jakże o polityce. Teza była taka, że albo będziemy po Brexicie bardziej w Unii albo wypadniemy na peryferie. Innej drogi już nie ma...

Zawsze mi te rodzinne tym bardziej nie planowane spotkania dodają energii. Rysiu powodzenia my też Ciebie kochamy i do kolejnego spotkania na drogach Europy.


Kontynuowaliśmy eskapadę. Romka przytuliła najmłodszych, a ja dzielnie pokonałem resztę trasy.

To była tylko zapowiedź kolejnych przygód. Campingplatz w Mannheim zalał Ren. Samotny Anglik na rowerze który sprytnie rozbił swój obóz pomiędzy dwoma drzewami na hamaku nie bał się rzeki. Nasza 7ka na jednym drzewie się nie zmieści odpowiedziałem z uśmiechem i po grzecznym wysłuchaniu skąd i dokąd zmierza i kogo z rodziny odwiedził pojechaliśmy do dobrze znanego położonego o 20km w górę Renu kempingu Blue Adria. Ciekawe na marginesie jak ludzie tacy jak ten młody chłopak w takiej samotnej podróży szukają kontaktu z innymi...

Byliśmy tu nad tym samym jeziorem w zeszłym roku. Zdecydowanie najbrzydsze z pół namiotowych na jakim w Niemczech nocowaliśmy ale od dziś magiczne bo uratowała nas jego właścicielka od noclegu w samochodzie. Dotarliśmy do Adrii około 22giej.
Z wrażenia nie zrobiłem zdjęcia zalanego obozu w Mannheim. Śledzie od namiotu wchodzą jak w masło. W zeszłym roku mogłem je wbić tylko młotkiem. Jutro sprawdzę co z innymi kempingami po drodze. Niektóre z  ich są tuż nad Renem...

10 km do granicy

3 latkowie ;)

W drodze do...

Ruszyliśmy. Pierwsza stacja ;)

Mała 30tka

Edmund z oporami ale zrobił dziś 18km! Pomiędzy Myslęcinkiem a Fordonem zabrakło "paliwa". Na szczęście pudełko żelków od Pani Emili i Pana Leonarda podtrzymało malucha przy życiu ;)
Wróciliśmy po wizycie na myjni w okolicach 16 tej na obiad przygotowany przez Brunona i Rozalię. Spagetti palce lizać dzięki droga młodzieży :)
Nie miałem pojęcia jak przyczepka rowerowa była brudna. Jutro ostatnie  zakupy i pakowanie a we wtorek skoro świt wyjazd!

Mały wypad, podłączenie do internetu w Niemczech i inne gadżety.

Wyjechaliśmy naprzeciw Romce wracającej ze spotkania ze swoim ukochanym chórem :) Po drodze starym zwyczajem musieliśmy odwiedzić jakiś sklepik aby się "posilić" jak mawiają najmłodsi.
W lasku nieopodal straciliśmy Edmunda z oczu... Wystarczyło aby adrenalina wystrzeliła do krwiobiegu ;)
Dumny jestem z moich "maluszków" cieszę się na nasz wspólny wyjazd. Startujemy z Mannheim w Niemczech i w drodze zdecydujemy czy robimy pętlę zahaczając o granicę z Holandią czy jedziemy do Rotterdamu i wracam sam pociągiem po samochód.



Karty MOBILKA dotarły już po 2 dniach i dziś je "załadowałem". Rejestracja w Polsce przebiegła bez problemu i bez dodatkowych opłat no i mam za niespełna 60 zł 1GB danych na terenie Niemiec a za 19,90 € dodatkowo 5GB. Będę mógł wstawiać więcej zdjęć :)


Dotarła również 4ta część mapy rowerowej - odcinek holenderski.

Znalazłem na Youtube pasjonata który robi wszelkiego rodzaju przejściówki do różnych butli turystycznych na systemy do siebie nie pasujące. Ja mam grilla i kuchenkę Campingazu więc poszukiwałem przejściówek do butli Colemana czy przebijanych najtańszych i dość powszechnych w każdym praktycznie kraju. Kliknij link do filmiku pokazującego zastosowanie przejściówek. Zastanawiam się jeszcze nad kuchenką na benzynę.

To poszukiwanie czy jak w ostatnią niedzielę naprawa sprzętu mnie relaksuje i wycisza. Potrzebny mi ten dystans. Romka mówi z przymrużeniem oka, że mógłbym z powodzeniem otworzyć warsztat rowerowy :)

12km Edmunda

W środę Edmund który w lipcu kończy 6 lat pokonał swoje pierwsze 12km w jednym ciągu. Juz nie mam wątpliwości na wyprawę nad Ren zabieramy jego rowerek :)

Ostatnie przygotowania do wyjazdu. Panowie z Fordońskiej wymienili ramę roweru na 22 calową. Starej pomimo 2 krotnego spawania nie udało się uratować. Ostatecznie po 7 latach z mojego starego roweru pozostała już tylko kierownica i bagażnik. Niektóre elementy wymieniałem juz 4 krotnie...

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty