Podsumowanie wyprawy 721 km wzdłuż Renu od Mannheim w Niemczech do ujścia rzeki czyli Hoek van Holland Morze Północne Holandia

 Bywało różnie, ale zawsze ciekawie. Im więcej dni dzieli nas od powrotu tym bardziej chce mi się o naszej wyprawie opowiadać. Bardzo jestem wdzięczny Rozalii, mojej najstarszej córeczce za piękne podziękowania za wspólną wyprawę. Dla takich słów chce się organizować tego typu podróże.
Bo to była podróż. Nie wakacje, nie wypoczynek, nie zwiedzanie, a właśnie podróż. Bo w niewygodzie, w obcym państwie (no może już nie tak obcym ;)), zdani na siebie, poznajemy swoje granice, poznajemy siebie, poznajemy innych. Tego nie da się osiągnąć lecąc samolotem, czy podróżując samochodem. Poniżej zdjęcia z aparatu fotograficznego, jeszcze nie publikowane nie licząc pierwszego + podsumowanie. Dużo lepszej jakości i lepiej kadrowane ;)

Podsumowanie.

Co zrobimy inaczej?

Być może jeszcze więcej zwiedzania? Pogranicze Francji i Niemiec jest drugim po Kaszubach miejscem gdzie mógłbym zamieszkać na stałe. Odpowiada mi ten rytm życia, pedagogiczne, życzliwe i otwarte podejście do drugiego człowieka, przyroda i kultura, radość życia ukryta w konwenansach. Ten klimat jest mi bliski. Dobrze się tam czuję.

Jak sobie poradziliśmy?

Edmund zrobił łącznie ok 100 km. Pozostali pokonali całą trasę. Najstarsi, czułem to, mieli większy zapas energii i mogliby robić więcej kilometrów niż ja dałbym radę. Brunon śmigał z największym i niewygodnym, bo na przyczepce, obciążeniem. Nie było góry na którą by nie wjechał, gdzie pozostali pokornie zsiadali z rowerów i je pchali. Ma chłopak krzepę. Pokazał to już wiosną tego roku kiedy się przeprowadzaliśmy. Jest silnym mężczyzną. Maria i Leon przewozili cały swój "świat" w swoich sakwach i nie było momentu gdzie trzeba im było w tym transporcie pomagać. Romka była bardzo dzielna i wspierała każdego mającego słabszy dzień czyli przeważnie była przed ostania. Brunon i Rozalia, jak na pierwszy raz, super poradzili sobie, sam na sam w obcym państwie z mapą, topografią i językiem.

Straty, wnioski...

3 przebite dętki i opona, urwany łańcuch,  pokruszony pedał rowerowy, zniszczone lampki i nóżki rowerowe, przedziurawione sakwy + urwany zaczep w przyczepce. O dziwo lusterka przetrwały. Niewielkie naprawy jak na taką trasę i 7 rowerów :) Już wiem, że małe kartusze gazowe pomimo dostępności w sklepach, to na taką liczną załogę, są niepraktyczne. Dużych wzięliśmy za dużo = zbędne obciążenie. Chyba zdecyduję się w końcu na zakup kuchenki... na patyki i szyszki. Romka pomyślała niekonwencjonalnie w kontekście pakowania namiotów w różnych sakwach i to zdało egzamin. Przetestowałem nakładkę żelowo-materiałową na siodełko z Decathlonu. Dla kolarzy to profanacja, dla osób z nadwagą dobre rozwiązanie ;)

Komentarz Romy: Pojechaliśmy razem!

Komentarze dzieci
Rozalia: Jeszcze zastanawiam się nad komentarzem - odpowiada filozoficzne. 
Brunon: Było miło, nie było spinki, nie kłóciliśmy się. Chciałbym takich wakacji więcej.
Maria: Było bardzo kolorowo. Chciałam rysować krajobrazy. Na chęciach się skończyło... Podobało mi się jak dojeżdżaliśmy do kempingu, a tato pokazywał nam najświeższe wiadomości z youtube w tym Macieja Sztura i jego kapeli - "Piątello". Odkąd Rozalia i Brunon pomimo tego, że mogli jeździć sami zaczęli jeździć z nami, było fajniej :)
Leon: Najfajniejsze było to, że spaliśmy w namiotach. Podobało mi się też jak kupowaliśmy misie "I Love Germany"
Edmund: Podobały mi się samochodziki na kempingu ze zwierzątkami, wizyty w McDonalds i moje urodziny.

Dziś w restauracji dzieci grały w "Postaci". Dla tych co jak ja, nie znali tej gry podpowiadam, chodzi o to aby poprzez pytania w każdej kolejce po jednym - odpowiedzi tak lub nie - odpowiedzieć jaką postać np. bohatera filmu, zwierzę itp. wcześniej zapisało się na karteczce. Wygrywa ten kto szybciej odgadnie imię/nazwę.
Leon po 10 minutach zgadywanki i po odpowiedzi ten ktoś ma "broń i moce" poddał się. Postacią o którą chodziło był... Czesław.
- Tato to takie zwierzę, które tylko mama potrafi oswoić - skonkludowała Maria
- A te moce? - dopytywałem.
- No jak to? Tato gromadzi wokół siebie dzieci!

Kolejne plany?

Green velo Polska, Bydgoszcz - Warszawa i powrót, zamki nad Loarą, od źródeł Dunaju do Wiednia...

Poniżej w drodze do Mannheim spotkanie z moim bratem Ryśkiem.



 Pierwsza noc na kempingu które stało się naszym ratunkiem po tym jak okazało się, że nasze docelowe jest zalane przez Ren


 Niemcy są praktyczni...
 Wyjazd z Mannheim parking Muzeum Techniki. Przyznam się wracałem z Holandii z duszą na ramieniu: będzie na tym niestrzeżonym parkingu jeszcze nasz pojazd czy nie? W jakim stanie? Czy odpali... Wszystko było ok.


Nasze "firmowe" koszulki z nazwą bloga.



Codzienne pakowanie.


Kolację i śniadanie jedliśmy podczas 2go noclegu w komfortowych warunkach.



Prysznic z gorącą wodą i pralki standard kempingów w Niemczech.
 Muzeum Historii Naturalnej w Mainz. Tarantula w terarium.
Skamienieliny w postaci klocków 3D do układania przez dzieci i nie tylko.

Jednorożec zmumifikowany w torfie.

Makieta katedry w Mainz. W tym dniu zwiedziliśmy też muzeum Gutenberga.






Kolejny zamek nad Renem.



 Deutches Eck czyli Kaiser Wilhelm na koniu w Koblencji vis a vis naszego kempingu.

 Kolejka linowa do zamku na górze w Koblencji.





Tato kocham Cię...



 Fontana przed katedrą w Kolonii.







Nasz "elastyczny" dom.





Czy mi się chce dziś jechać rowerem?

Siostry :)

i brat.


Moja piękna Romka wyspana i szczęśliwa w pełni formy.


 Symbol regionu Tiger@Turtle - Magic Mountain.

 Wypoczywam na ławeczce.



- Znowu muszę zmywać. Tak musisz - odpowiadam.
- W czasie wakacji mama nie zmywa i nie gotuje - puentuję.


Czy Brunon sam, jak zwykle, będzie zwijał namiot?
...tym razem z Rozalią.
 Kolejny kapeć...





Domy z czerwonej cegły plus czarny łupek/dachówka taki standard na południu Holandii.



Krótki instruktaż i kleimy tę dziurę!
 Leon zafascynowany zwierzątkami.


Tato boję się kurczaków...

Iiiiiii aaaaaa - jak on ryczy!





Krowy dają mleko. Niektórzy myślą, że "rośnie" w kartonikach.
Zwijamy obóz po śniadaniu na kempingu gdzie były zwierzęta gospodarskie i nie tylko. Leon będzie rozpaczać przez połowę dnia...


 Hipisowski kemping.
W szklarni też można jeść śniadanie.

Czerwony autobus.

 Dotarliśmy nad Morze Północne.
Urwany łańcuch w moim rowerze.

Brunon bohater.






















Za 2 dni wypadnie mi jedynka... nasz szczerbatek.
"Typowa" kolacja :)
 Ratownicy ćwiczą codziennie.























Ślady stopy pierwszego człowieka.
 Poszukiwacze złota? Nie, porządek musi być!







Największy (już ponoć nie) kontenerowiec świata Maersk.


 Hoek van Holland koniec/początek trasy Eurovelo 15.






To najlepszy prezent na świecie! O takim marzyłem! Edmund i jego Star Wars z naklejkami.
Zupa dobra na wszystko.























Film z wyprawy wkrótce cdn
KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty