Inność i tolerancja czyli 50 lat w PRL-u

Post okołorowerowy.
Zanim podszedłem do człowieka czułem, że może być problem... ale od początku.

Ładujemy do pociągu wszystkie nasze rowery. Pani konduktor informuje nas, że za dwie stacje dojdzie do wagonu rowerowego pan na wózku inwalidzkim czyli mamy się tak ułożyć żeby zrobić miejsce na tenże wózek. Przedział otwarty dwóch pasażerów na czterech dostępnych fotelach. Pan około 65 i w podobnym wieku Pani. Sąsiedni otwarty przedział za szybą prawie pusty - na oko ze 30 miejsc wolnych. Pomyślałem, że jednemu z pasażerów który siedzi bezpośrednio przy rowerach będzie wygodniej w sąsiednim przedziale.
- Przepraszam Pana, w sąsiednim przedziale jest dużo wolnego miejsca może będzie Panu wygodniej niż tu z nami z rowerami? Zechce się Pan przesiąść? - pytam uprzejmie.
- Ależ oczywiście..., że nie!!! Przeżyłem 50 lat w PRL-u i nie po to, żeby się jakimś rowerzystom przesiadać - odpowiada z jadem i pełną satysfakcją "gość" rodem z lat 70tych ubiegłego wieku.
To oczywiście był tylko początek i wstęp do długich wywodów a propos "kto wam sprzedał bilety, po co się tłuczecie na tych rowerach, kto to widział" itp. itd. Do wymiany zdań dołączyła Rozalia. Facet tylko na to czekał już zaczął się podnosić z siedzenia w kierunku Rozalii z wrzaskiem, że "jak się śmie odzywać". W tym momencie "ciśnienie mi skoczyło". W tej samej chwili byłem przy ziejącym jadem Panu i palcem posadziłem go z powrotem na siedzenie.
- Czesław nie daj się sprowokować - zdążyła tylko powiedzieć Roma.
- Mam nadzieję "Gościu" z innej epoki, że będzie ci na starość kto miał podać szklankę wody - i odwróciłem się od niego.
Przez następne 1,5 h a to dzieci za szybko chodzą, a to za głośno mówią, a to za często chodzą do toalety. Im bardziej zrzędził, tym głośniej Pani - dziękuję za te słowa pięknie, proszę Pani jeśli czytać będzie Pani tego bloga przez przypadek - wyrażała aprobatę.
- Jesteście niesamowitą rodziną, jest Pan super ojcem i ma Pan takie wspaniałe dzieci - podkreślała ilekroć "PRL-owi" się ulewało...
Blisko 90 letni pasażer z beretką na głowie, który dołączył do nas na kolejnej ze stacji opowiadał o swoich przeżyciach z czasów II Wojny częstował dzieci śliwkami w czekoladzie - pięknie za dobre słowo i za cukierki dziękujemy proszę Pana! - również dodawał nam otuchy.
W końcu przeżegnawszy się kilkakrotnie z modlitwą na ustach Pan z czasów komunizmu nieoświeconego zaczął się szykować do wyjścia.
Przy drzwiach stała nasza przyczepka i oczywiście przeszkadzała Panu w drodze.
- Zastawiają wyjście co za ludzie! - krzyczał.
- Wciągnij swój brzuch! Będzie Ci łatwiej przejść - odpowiedział mu na to dziarski 90 latek.

Kurtyna opadła (...) a my śmialiśmy się jeszcze długo odreagowując bezinteresowną złośliwość człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty