Powitanie

Tradycyjnie powitaliśmy z Edmundem nasz dom. Cali i już zdrowi dotarliśmy do domu. Na ostatnim odcinku wirus złapał Marię i Romę. Teraz wszyscy czują się dobrze i to jest super.

Dziękujemy wszystkim za słowa, otuchy, wsparcia i doping! To nas zawsze podnosiło na duchu i zachęcało do dalszej podróży! Jesteście wspaniali i za to Was kochamy! Mamy już plany na kolejny wyjazd. Loara na nas czeka!

Tymczasem przyczepka rozładowana, zaczynamy wielkie pranie. Na szczegółowe podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, ale już dziś wyrażam zdziwienie, że nie mieliśmy, na odcinku 476 km, żadnego "kapcia", czy innej poważniejszej usterki! Pod tym względem to był nasz najmniej awaryjny wyjazd!
I choć pozostaje niedosyt, moglibyśmy jeszcze kilkaset kilometrów zrobić, to cieszę się z powrotu i z tego, że wszyscy są już zdrowi. Idę "sklejać" filmik z wyprawy.

Muzycy z Huningue

Trzy lata temu spotkaliśmy, trochę w innym składzie, super muzyków czyli Trio Saksofonowe. Pan Artur Rozkoszny z synami, po raz kolejny zawitał na kemping w Huningue, miejscowości położonej we Francji, na styku trzech panstw: Francji, Niemiec i Szwajcarii, bezpośrednio przylegającej do Bazylei. Bardzo serdecznie pozdrawiamy. Cieszymy się bardzo ze spotkań ze znajomymi Polakami na swojej drodze! Jesteście świetni! Dziękujemy za wspólne zdjęcie dwóch rodzin :)

Jesteśmy w Bazylei

Rozalia zrobiła swoją życiówkę! 151 km w jeden dzień i to z jakim sukcesem od razu! Szafuza i okolice to nie są płaskie tereny.
Jestem wykończony, a Rozalia mogłaby spokojnie zrobić jeszcze z 50 km. GRATULUJĘ bardzo Rozalia! To wielki wyczyn! Wspólna podróż niezapomniana, dziękuję.

Dziś ostatni etap do Bazylei około 150 km

Jedziemy z Rozalią od 6:45. Jesteśmy na 125 km, w pewnej sieci fast food, odzyskując siły przed ostatnim odcinkiem do Bazylei.
Trasa przepiękna, choć wymagająca, nie to co wzdłuż Jeziora Bodeńskiego. Mniej więcej 30% trasy to bardzo dobrze utrzymane drogi szutrowe.
Zabraliśmy na rowery, naprawdę tylko to co niezbędne. Dzięki asyście Romy z dziećmi, która w połowie drogi nas nakarmiła, jesteśmy około 25 km od celu.

Wodospad Rheinfall

Poprostu WOW trzeba zobaczyć! Największy pod względem przepływu wodospad Europy! 

Trzeba wiedzieć kiedy odpuścić. Priorytety.

Maria i Leon zachorowali. Czy to śliwki popite wodą, czy wysiłek lub słońce, a może wszystko razem? Wymiotowali i są osłabieni na tyle, że w takich upałach nie chcemy ryzykować i kontynuować naszej podróży. Jedziemy z Rozalią, Edmundem i Luca, ktory ofiarował nam pomoc, po samochod. Jutro z rana ruszymy tylko ja i Rozalia bez obciążenia w drogę, a Roma do Bazylei dojedzie samochodem.

Stein am Rhein

Przepiękne freski i średniowieczny układ ulic. Urokliwe miasteczko Stein am Rhein, położone w kantonie  Szafuza.
Dzieciaki cały czas w wodzie. Leona dopadła niestrawność... Jest tak ciepło, że nie da się jechać. Jutro wstajemy skoro świt aby południe przeczekać gdzieś w cieniu.

Pruskie mury

Domy z pruskimi murami (pierwszy raz zobaczyłem belki malowane na czerwono), bajeczne fontanny i zameczek w którym podobno mieszkał Napoleon.

Konstancja

Obracający się pomnik Imperii w wejściu do portu w Konstancji. Dziś bez spinki jedziemy i co 2 km się zatrzymujemy :) Rozalia na tle domu gdzie mieszkał Goethe.

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty