Dzień jedenasty 57 km do Wiednia

Dzień zaczęliśmy od gumy w Brunona rowerze.
W nocy chyba z powodu przeżyć Brunon gadał, przez sen przed czymś uciekał. Rano obudził się rześki i nie narzekał na ból. Twardy gość rytuał przejścia zaliczony...;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz