(...) Żywioł

Nawet nie wiem jak zatytułować ten post. Miałem zdawać relację z wczorajszej jazdy co 50 km. Taki miałem plan...
Jak wyszedłem rano na podwórko nie byłem pewien czy pojadę. Na niebie czarne ciężkie chmury i chłodno. Zdecydowałem się i po śniadaniu ruszyłem. Roma przytuliła mnie i powiedziała: Jestem jedyną osobą w tym domu która naprawdę chce z Tobą jechać, a nie mogę...
Namawiałem Brunona na wspólny wyjazd ale się nie zdecydował.
Jak skręcałem na trasę nr 25 z Bydgoszczy do Koronowo przejaśniło się. Była idealna pogoda. Ta idealna pogoda lekko kontrastowała z konarami drzew i gałęzi, leżącymi na ścieżce rowerowej. Mniej więcej na 25 kilometrze pierwsze powalone na ścieżce drzewo - nawet mnie rozbawiło, że muszę przenosić rower przez pnie. Po trzecim razie, pomyślałem: Ot folklor będę miał o czym pisać. Gdzieś przed Tucholą wszystko się zmieniło. Powalone ponad stuletnie dęby przy ulicy których korzenie wyrwały jedną trzecią ulicy to był widok zadziwiający. Później miało już być jeszcze bardziej przygnębiająco. Nie miałem siły cokolwiek pisać. Z początku robiłem zdjęcia zdziwiony potęgą natury. Później nawet tego mi się odechciało. Nie miałem odwagi zrobić zdjęcia domom z zerwanymi dachami czy setkom tysięcy drzew połamanych jakby to były zapałki a nie las. Rozmawiałem z właścicielem domu na który poleciały 4 ogromne drzewa. Z uśmiechem ciężko doświadczonego przez los człowieka, opowiadał,  że nikomu nic się nie stało. Tylko szkoda bo musi czekać na ubezpieczyciela żeby mógł ocenić straty.
- Powinien być za 5 dni - powiedział.
- Przykro mi bardzo proszę Pana - powiedziałem na odjezdnym. A on się tylko smutno uśmiechnął i powtórzył "Nie ma co się martwić wszystko jest ubezpieczone. Źebym tylko mógł już zacząć sprzątać."
Nieszczęście zbliża ludzi.
120 kilometrów zniszczeń jak nie waham się użyć tego porównania po wybuchu bomby atomowej.
Do Sulęczyna w samym centrum Kaszub dotarłem w okolicach 21wszej. Ciemno wszędzie jak w opuszczonym na Bałkanach po wojnie, miasteczku. Spotkałem samochód i parę wyładowującą jakiś towar. Ta miejscowość o tej porze roku zawsze tętni życiem. Teraz tego nie ma. Brak prądu, wody podstawowych rzeczy, by się wydawało i nikt nic nie może z tym zrobić! Wczoraj się tylko dziwiłem. Dziś obok bawiących się nieopodal dzieci dla których jak gdyby nic się nie stało, oglądam w myślach te przerażające obrazy.

Przejechałem 200 kilometrów z czego się cieszę bardzo, dałem radę, to jest możliwe. 4 Memoriał im. Małgorzaty odbyłem nie do końca tak jak chciałem. Miał to być czas wspomnienia mojej mamy która odeszła 5 lat temu a było - jeszcze nie wiem jak to nazwać tak jak tego posta.

Poniżej kilka fotek absolutnie niereprezentatywnych. Nie miałem odwagi robić zdjęć jak wcześniej napisałem.




Podziwiam wszystkich strażaków którzy w tych dniach tak sprawnie usuwali powalone drzewa z ulic. Dziękujemy i wielki szacun!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty