Polin "tutaj odpoczniesz"

 Bardzo ciekawe ostatnio odwiedziliśmy Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. To wizyta przynajmniej na kilka godzin.

Tato, a kto to jest Żyd? Zapytał mnie najmłodszy synek. I weź tu wytłumacz w prosty sposób co i jak w temacie?

Wiesz to taki sam człowiek - odpowiedziałem - jak my. Trochę jak Kaszub w Polsce, czyli Polak który ma swoją kulturę, tradycję, język i zachowuje swoją odrębność i zwyczaje. Przyjął i chyba zrozumiał tę analogię :)

Na Placu Teatralnym w restauracji libańskiej dopełniliśmy odkrywanie kultur bliskiego wschodu.





Dzień ósmy, powrót i podsumowanie

W skrócie

To była zdecydowanie najszybciej "przejechana" wyprawa jak dotąd. 504 km w 7 dni czyli 72 km dziennie, 1705 m łącznie pod górę przy czym prawie 1/4 przewyższeń wydarzyła się pierwszego dnia podróży. 2296 m łącznie w dół. Cztery niegroźne przyziemienia chłopaków w tym bliskie spotkania z krzakami róży... Kilkanaście tysięcy spalonych kalorii :) Tyle liczby.

Droga/mapy/skala trudności

Trasa dobrze oznaczona, prawie w całości wyasfaltowana lub posiadająca inną twardą nawierzchnię. Dosłownie 2 razy się zgubiliśmy i to właściwie pod koniec drogi bo pojawił się nowy dopiero co ukończony odcinek po stronie niemieckiej na wysokości Kołbaskowa. Od Jablonec nad Nysu do Zitau czyli pierwsze 50 km właściwie poruszamy się w górach. Od trójstyku granic Polska/Czechy/Niemcy praktycznie płasko lub niewielkie wzniesienia. Pod koniec trasy około 100 km od Bałtyku, uwaga, nieoczekiwane przewyższenia!

Sprzęt/naprawy

Podobnie jak w zeszłym roku bez większych niespodzianek. Chyba nadszedł już czas na wymianę namiotu - zupełnie utracił swoje hydrofobowe właściwości. Ma już 10 lat i jest co roku intensywnie wykorzystywany! Zdarzało się po ulewnej nocy, że wiozłem kilka dodatkowych kilogramów bo namiot był kompletnie mokry, a ranek wilgotny, nie rokujący na szybkie osuszenie. Mimo wszystko nie przeciekał, a ostatniej nocy przeszedł kolejną próbę z ulewnym deszczem i piorunami w tle :) Rower elektryczny Romy bardzo nam w wyprawie pomógł. Nasz najmłodszy synek Edmund często z niego korzystał, a i Leonowi zdarzało się na nim pojeździć. Dla nie wtajemniczonych, jak mnie swego czasu słusznie oświecał mój kolega, na rowerze elektrycznym męczymy się tak samo jak na rowerze "bez dopingu", z tą różnicą, że przejedziemy dwukrotnie większą odległość. Bardzo pomaga w górzystym regionie takie wspomaganie!

Co zobaczyliśmy? Odra jest wielka!

Wspaniałą imponującą przyrodę staro dorzecza Odry razem z jego Parkiem Narodowym Doliny Dolnej Odry Nationalpark Unteres Odertal, zajmującym ponad 104 km2. Ptactwa wszelakiego przygotowującego się do odlotu, kanałów, mokradeł, zróżnicowanych lasów liściastych i iglastych, czystego powietrza, bardzo w sumie rzadko zaludnionych terenów, mieliśmy pod dostatkiem! Mnie najbardziej zaskoczył skok cywilizacyjny jaki zrobili Niemcy ze wschodu, zadbane obejścia często bardziej niż te na zachodniej granicy, a z drugiej strony ilość opuszczonych domów, pozostałości po II wojnie światowej oraz budynki po byłych PGRach... Owce, owce i jeszcze raz owce, różnej maści i wielkości krowy w tym rasy pierwotne, kozy, żubronie i jaki. Tak sobie uświadomiłem, że widzieliśmy stosunkowo mało psów! Takie subiektywne odczucie.

Kempingi/noclegi

W zasadzie tylko jeden raz mieliśmy kłopot z wynajęciem miejsca na kempingu. Życzliwość Niemców i jeden telefon wystarczyły, aby w pobliżu znaleźć alternatywne miejsce na nocleg. W tym kontekście oznaczenia na naszej mapie od BIKEMAP z 2021 roku czyli wydawałoby się najbardziej aktualne, aktualne nie było. Od czego jest Google!

PKP kto wie czym dysponuje i co się dzieje?

To chyba ciekawostka na osobnego posta :) Próba zakupu biletów na pociąg przez internet kilka dni przed wyjazdem - mission immposible - brak miejsc na rowery... Przy okienku na dworcu w Szczecinie spędziliśmy kilkanaście dobrych minut godząc się ostatecznie, z rezygnacją, na podróż podzieloną czyli Roma z Leonem w jednym dniu, a ja z Edmundem dnia następnego. Powód - brak miejsc na rowery. Składy pociągów niestety, tylko z dwoma miejscami na jednoślady. Zarezerwowałem nocleg i odprowadziłem połowę rodziny na peron. Z głupia frant zapytałem Panią Konduktor o możliwość zabrania się pomimo braku miejsc. Ok, możliwe wsiadajcie - odpowiada kierowniczka pociągu. Okazało się ostatecznie, że miejsc rowerowych w składzie było 6, plus w pierwszym wagonie 2. System niestety tego nie "widział"... Wiem, wiem większość rowerzystów zna podobne historie... Szczęśliwie dotarliśmy na dworzec Warszawa Gdańska. Po 13 km szybkiej nocnej jazdy po cichej i śpiącej Stolicy grubo po pierwszej w nocy ucałowaliśmy podłogi w naszym mieszkaniu :)

Relacje i podsumowania pozostałych członków rodziny

Roma: Wyczekiwany i spokojny urlop! Nigdzie się nie śpieszyliśmy. Mieliśmy czas dla siebie! Odpoczęliśmy! Kocham mój nowy rower. Trasa była łatwa, prosta, szybko ją przejechaliśmy. Nikomu nic się nie stało! Po drodze ogródki, ładnie wszystko przycięte i oznaczenia po stronie Niemieckiej nowiusieńkie. Długie trasy na wałach lub w ich cieniu!

Leon: Było super! Było dobre jedzenie i było bardzo ciepło! Najlepszy był kemping gdzie mogliśmy zjeść wędzone ryby i świeżo zerwane śliwki.

Edmund: Najbardziej podobały mi się nowe smaki, jedzenie. Podobało mi się, że jechaliśmy z rodziną. Na mamy rowerze byłem pierwszy! :) Spotkaliśmy Polaków!

Gdzie udamy się w jubileuszową 10tą wyprawę? Dunaj w wersji poszerzonej w stosunku do tej pierwszej? Ren? A może zupełnie nowe trasy? Może północ z Holandii przez Niemcy do Świnoujścia?

Wkrótce, jak zwykle już, zaproszę na filmik z wyprawy!





















Dzień siódmy życzliwy jak Niemiec

Proste "halo" jak jedziesz trasą rowerową, uśmiech w sklepie, życzliwość, otwartość i chęć pomocy, brak spiny, przepuszczanie na pasach, ujmują mnie za każdym razem jak jesteśmy w Niemczech. Na Green Velo na ścianie wschodniej, w zeszłym roku, też tej życzliwości doświadczaliśmy.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za doping dla współpracowników z Leroy Merlin Bydgoszcz Toruńska, Fordon i Inowrocław!

Do Szczecina pozostało około 60 km

 Dziś nocleg w urokliwym miejscu w zatoce dla łódek w starodorzeczu Odry. Zdecydowanie najtańszy wszystko majacy kemping na trasie 18 euro za naszą 4kę.

Mamy nadzieję jutro kupić bilety do domu.

Dzisiejszy dzień minął głównie na obcowaniu z przyrodą, swoistym rajem dla ptaków i rekord chłopców jeśli dobrze pamiętam jeszcze nigdy w ciągu jednego dnia nie pokonali w pełnym rynsztunku, 88 km!

Nie pisałem też o pozostałościach z czasów sowieckich. Groby i monumenty zwieńczone czerwoną gwiazdą sa tu powszechne.













Dzień szósty Łęgi Odrzańskie i co robią chłopcy jeśli nie trzymają kierownicy

 Klucze gęsi, żurawi i innych ptaków setkami pokonują drogę na zimowanie...

Jesteśmy kawałek za miejscem połączenia Odry i Warty. 










Rybny kemping w Kuhbrucke nieopodal Bleyen 4 km w lini prostej od Kostrzynia

Pozdrawiamy serdecznie Jurka Owsiaka i jego POLandROCK który do niedawna był z tym miejscem związany...

Miałem pisać o smakach dzieciństwa... i to wcale nie rybnych których na naszym kaszubskim stole nie brakowało. Doskonałe w formie i smaku,  śliwki prosto z drzewa a właściwie spod drzewa. Śpimy dziś w sadzie po kolacji z wędzonymi rybami w roli głównej. Czujecie takimi prosto z wędzarni! 



















Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty