Filmik z wyprawy dostępny!
W następnym poście pojawią
się zdjęcia z aparatu.
Jaki to był wyjazd?
Krótki 😊, mam wielki niedosyt i poczucie, że dopiero zaczęliśmy się rozkręcać, jako rowerzyści, na szlaku. Był trudny technicznie i kondycyjnie. Przewyższenia, kłopoty ze zdrowiem dzieciaków, ale też ogromna satysfakcja i poczucie, że zrobiło się coś wyjątkowego. Majestat gór i natury przez góry kształtowanej, przepiękne widoki i życzliwi ludzie. W końcu to zrobiliśmy! Cały Ren zdobyty – to było dla mnie ważne!
Bardzo dziękuję moim
szwajcarskim przyjaciołom za pomoc w transporcie, łączności i parkowaniu!
Mieliśmy ułatwioną logistykę i dzięki temu, oraz bliskości znajomych w razie
„W”, czuliśmy się bezpieczniej.
Na początek kilka cyfr
opisujących naszą wyprawę.
476 km, 5 państw w tym
Szwajcaria, Lichtenstein, Austria, Niemcy i Francja, 7 dni jazdy. Zaczynaliśmy
na wysokości 2046 m n.p.m. zjeżdżając pierwszych 30 km praktycznie ciągle w
dół. Niestety nie zapisałem sobie na liczniku stanu początkowego przewyższeń i
nie wiem dokładnie ile pojechaliśmy w dół, a ile w górę. Najmłodszy uczestnik 8
latek radził sobie w terenie całkiem nieźle, nie licząc upalnych dni. Da się tę
trasę „zrobić” z maluchami, nawet tymi którzy jeszcze jeżdżą w wózkach – trzeba
sobie tylko wyznaczyć krótsze odcinki.
Co zrobimy inaczej?
Zabierzemy zdecydowanie
mniej jedzenia na pierwsze dni. To był jeden z powodów przeciążenia naszych
rowerów i nas samych. Chyba pisałem o tym już w zeszłym roku - koniecznie muszę
znaleźć krzesełka z oparciem. Wypoczynek dla naszych kręgosłupów podczas
przygotowywania obiadów - bezcenne. W sklepach stacjonarnych nie widziałem
takiej oferty. Koniec końców nie zabraliśmy ze sobą stolików ze względu na ich
wielkość. Trzeba znaleźć pasujące do naszych sakw. Materace samopompujące są
bardzo nietrwałe. Z drugiej strony wygodne w użyciu i wygodne do spania.
Wiedząc o ich słabości mimo wszystko zainwestuję w wygodę.
Co zrobiliśmy lepiej niż
wcześniej?
Pierwszy wyjazd bez
przysłowiowej gumy! Sprzęt spisał się doskonale. W końcu dopracowaliśmy się
technologii przygotowania rowerów i wymiany najczęściej psujących elementów w
naszych jednośladach. Myślę tu o oponach, układzie napędowym i hamulcach. Jeśli
mam dylemat czy coś jeszcze „pochodzi” na wyprawie czy też jest już zużyte i
się nie nadaje, przyjmuję gorszą wersję i wymieniam. Filozofia nie dawania
„paliwa” Prawu Murphy’ego będzie naszą myślą przewodnią w przygotowaniach się
do kolejnych wypraw.
Wrażenia uczestników.
Roma: Byliśmy razem! Było
ciężko, trudno i niebezpiecznie, ale daliśmy radę! Zjazd z wysokich gór
najbardziej mi się podobał. Rodzinne wyjazdy są super, bo liczymy na siebie,
jesteśmy współzależni. Zabawy dzieci w jeziorze bodeńskim były najzabawniejsze!
A w przyszłym roku chcę pojechać wzdłuż Loary.
Edmund: Mi najbardziej
podobały się codzienne wizyty w McDonalds... Najbardziej podobał mi się śmiech
Leona. W przyszłym roku chcę pojechać do Anglii aby zobaczyć wieżę Eiffla...
Może być trudne - podpowiedziałem - bo z tego co pamiętam wieża jest w Paryżu,
we Francji.
Leon: Wywrotki Edmunda,
pomimo ostrzeżeń, były zabawne. Zjeżdżalnie na basenie w Chur, bardzo mi się
podobały. W przyszłym roku chcę odwiedzić Paryż!
Maria: Fajny wyjazd. Dużo
się nauczyliśmy. Razem jest fajnie, osobno jest tak... sam wiesz. Spanie w
namiocie do oporu. Po za tym wyjazdy rodzinne są łatwiejsze bo nie musisz
wszystkiego sam brać. Śpiewy i zabawne sytuacje w trasie, ułatwiają podróż.
Wszędzie gdzie pojedziemy będzie super! I chciałabym aby Brunon pojechał w
przyszłym roku z nami i również ciocia Ewa.
Rozalia: Dla mnie super były
"widoczki", dobre jedzenie, 3 dniowy pobyt na kempingu nad jeziorem
oraz wspólne z tatą 150 km ostatniego etapu podróży. A w przyszłym roku
chciałabym pojechać do Ameryki Południowej.
Co mnie najbardziej
zdziwiło, zaskoczyło?
23 lata temu w Szwajcarii,
przynajmniej tej wiejskiej, nie było ścieżek rowerowych. Nawet mnie to wtedy,
np. na tle Niemiec nie dziwiło. No bo kto chciałby jeździć po tak górzystym
kraju, nie licząc zapaleńców i sportowców? Dziś ścieżki są praktycznie
wszędzie. Jeśli nie ma innej możliwości to wyznaczone są bezpośrednio na ulicy
w postaci żółtej przerywanej linii. Dlaczego nastąpiła taka zmiana? Zmienia
się, jak w przypadku samochodów za czasów Forda, dostępność i popularność
rowerów elektrycznych. Są dosłownie wszędzie, również ci którzy pokonują tak
jak my duże odległości i spędzają noce na kempingach, ich używają. Bardzo się
to przydaje na podjazdach i osoby, nawet w podeszłym wieku, chętnie, z tej
nowej alternatywy, korzystają. Potrzeba matką wynalazków 😊. Ma to również znaczenie dla bezpieczeństwa. Zawężone ulice
powodują, że kierowcy samochodów jeżdżą wolniej – gdzieś o tym czytałem.
Również u nas mamy już takie doświadczenia. W 90 tys. Jaworznie, w którym
ginęło w wyniku wypadków kilkanaście osób rocznie, zmieniono główne arterie, a
istniejące drogi 8 metrowe zwężono do 6 metrów. Od czasu wprowadzenia zmian
przez 18 miesięcy nikt nie zginął!
Szwajcaria to po Norwegii
najbezpieczniejszy kraj dla zmotoryzowanych. Ciekawostką jest również fakt, że
rowery ze wspomaganiem elektrycznym rozwijające ponad 40 km/h muszą być
rejestrowane. Skrupulatni Helweci mierzą wypadkowość, między innymi, tego typu
pojazdami i podjęli działania prewencyjne w grupie wiekowej +50 która
najczęściej uczestniczy w tego typu zdarzeniach.
Roma żartuje, że w przyszłym
roku jedzie na rowerze elektrycznym 😊.
Te informacje znajdziecie na
każdym blogu o Szwajcarii, dla porządku napiszę jednak, że ceny żywności w
porównaniu z Polską często razy 4. Ceny noclegów są wyższe o około 30% niż w
Niemczech. Taka ogólna prawidłowość w Szwajcarii, ceny kempingów w górach są
wyższe niż w rejonach niżej położonych. Uwaga na parkowanie w Szwajcarii!
Łatwo, nawet za przysłowiowe 5 cm wystające po za białą linię, koło samochodu,
dostać mandat w wysokości 40 franków. Sam tego kiedyś doświadczyłem. Doskonale
opisuje to Joanna Lampka na swoim blogu: http://www.blabliblu.pl/2014/09/11/zasady-parkowania-w-szwajcarii/
Plany na przyszłość?
Szlak na trasie Warszawa –
Szarłata na Kaszubach. Być może w przyszłym roku to będzie nasza trasa? Zaległy
plan z Loarą? Równie atrakcyjna powtórka z Dunaju, plus dodatkowe odcinki np.
do Bratysławy? A może Green Velo na ścianie wschodniej? Mamy plany i możliwości
i to jest piękne 😊. Do zobaczenia na trasie!
Specjalne podziękowania dla mojej byłej ekipy z Leroy Merlin Bydgoszcz. Dzięki Wam zrobiłem super ujęcia i najważniejsze, było bezpieczniej. Kamerka GoPro jest extra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz