Podsumowanie wyprawy do Szwajcarii lipiec 2018, czyli podróż przez pięć krajów od źródeł Renu do Bazylei.



Filmik z wyprawy dostępny!




W następnym poście pojawią się zdjęcia z aparatu.


Jaki to był wyjazd?


Krótki 
😊, mam wielki niedosyt i poczucie, że dopiero zaczęliśmy się rozkręcać, jako rowerzyści, na szlaku. Był trudny technicznie i kondycyjnie. Przewyższenia, kłopoty ze zdrowiem dzieciaków, ale też ogromna satysfakcja i poczucie, że zrobiło się coś wyjątkowego. Majestat gór i natury przez góry kształtowanej, przepiękne widoki i życzliwi ludzie. W końcu to zrobiliśmy! Cały Ren zdobyty – to było dla mnie ważne!
Bardzo dziękuję moim szwajcarskim przyjaciołom za pomoc w transporcie, łączności i parkowaniu! Mieliśmy ułatwioną logistykę i dzięki temu, oraz bliskości znajomych w razie „W”, czuliśmy się bezpieczniej.

Na początek kilka cyfr opisujących naszą wyprawę.

476 km, 5 państw w tym Szwajcaria, Lichtenstein, Austria, Niemcy i Francja, 7 dni jazdy. Zaczynaliśmy na wysokości 2046 m n.p.m. zjeżdżając pierwszych 30 km praktycznie ciągle w dół. Niestety nie zapisałem sobie na liczniku stanu początkowego przewyższeń i nie wiem dokładnie ile pojechaliśmy w dół, a ile w górę. Najmłodszy uczestnik 8 latek radził sobie w terenie całkiem nieźle, nie licząc upalnych dni. Da się tę trasę „zrobić” z maluchami, nawet tymi którzy jeszcze jeżdżą w wózkach – trzeba sobie tylko wyznaczyć krótsze odcinki.


Co zrobimy inaczej?


Zabierzemy zdecydowanie mniej jedzenia na pierwsze dni. To był jeden z powodów przeciążenia naszych rowerów i nas samych. Chyba pisałem o tym już w zeszłym roku - koniecznie muszę znaleźć krzesełka z oparciem. Wypoczynek dla naszych kręgosłupów podczas przygotowywania obiadów - bezcenne. W sklepach stacjonarnych nie widziałem takiej oferty. Koniec końców nie zabraliśmy ze sobą stolików ze względu na ich wielkość. Trzeba znaleźć pasujące do naszych sakw. Materace samopompujące są bardzo nietrwałe. Z drugiej strony wygodne w użyciu i wygodne do spania. Wiedząc o ich słabości mimo wszystko zainwestuję w wygodę.


Co zrobiliśmy lepiej niż wcześniej?


Pierwszy wyjazd bez przysłowiowej gumy! Sprzęt spisał się doskonale. W końcu dopracowaliśmy się technologii przygotowania rowerów i wymiany najczęściej psujących elementów w naszych jednośladach. Myślę tu o oponach, układzie napędowym i hamulcach. Jeśli mam dylemat czy coś jeszcze „pochodzi” na wyprawie czy też jest już zużyte i się nie nadaje, przyjmuję gorszą wersję i wymieniam. Filozofia nie dawania „paliwa” Prawu Murphy’ego będzie naszą myślą przewodnią w przygotowaniach się do kolejnych wypraw.


Wrażenia uczestników.


Roma: Byliśmy razem! Było ciężko, trudno i niebezpiecznie, ale daliśmy radę! Zjazd z wysokich gór najbardziej mi się podobał. Rodzinne wyjazdy są super, bo liczymy na siebie, jesteśmy współzależni. Zabawy dzieci w jeziorze bodeńskim były najzabawniejsze! A w przyszłym roku chcę pojechać wzdłuż Loary.
Edmund: Mi najbardziej podobały się codzienne wizyty w McDonalds... Najbardziej podobał mi się śmiech Leona. W przyszłym roku chcę pojechać do Anglii aby zobaczyć wieżę Eiffla... Może być trudne - podpowiedziałem - bo z tego co pamiętam wieża jest w Paryżu, we Francji.
Leon: Wywrotki Edmunda, pomimo ostrzeżeń, były zabawne. Zjeżdżalnie na basenie w Chur, bardzo mi się podobały. W przyszłym roku chcę odwiedzić Paryż!
Maria: Fajny wyjazd. Dużo się nauczyliśmy. Razem jest fajnie, osobno jest tak... sam wiesz. Spanie w namiocie do oporu. Po za tym wyjazdy rodzinne są łatwiejsze bo nie musisz wszystkiego sam brać. Śpiewy i zabawne sytuacje w trasie, ułatwiają podróż. Wszędzie gdzie pojedziemy będzie super! I chciałabym aby Brunon pojechał w przyszłym roku z nami i również ciocia Ewa.
Rozalia: Dla mnie super były "widoczki", dobre jedzenie, 3 dniowy pobyt na kempingu nad jeziorem oraz wspólne z tatą 150 km ostatniego etapu podróży. A w przyszłym roku chciałabym pojechać do Ameryki Południowej.

Co mnie najbardziej zdziwiło, zaskoczyło?


23 lata temu w Szwajcarii, przynajmniej tej wiejskiej, nie było ścieżek rowerowych. Nawet mnie to wtedy, np. na tle Niemiec nie dziwiło. No bo kto chciałby jeździć po tak górzystym kraju, nie licząc zapaleńców i sportowców? Dziś ścieżki są praktycznie wszędzie. Jeśli nie ma innej możliwości to wyznaczone są bezpośrednio na ulicy w postaci żółtej przerywanej linii. Dlaczego nastąpiła taka zmiana? Zmienia się, jak w przypadku samochodów za czasów Forda, dostępność i popularność rowerów elektrycznych. Są dosłownie wszędzie, również ci którzy pokonują tak jak my duże odległości i spędzają noce na kempingach, ich używają. Bardzo się to przydaje na podjazdach i osoby, nawet w podeszłym wieku, chętnie, z tej nowej alternatywy, korzystają. Potrzeba matką wynalazków 😊. Ma to również znaczenie dla bezpieczeństwa. Zawężone ulice powodują, że kierowcy samochodów jeżdżą wolniej – gdzieś o tym czytałem. Również u nas mamy już takie doświadczenia. W 90 tys. Jaworznie, w którym ginęło w wyniku wypadków kilkanaście osób rocznie, zmieniono główne arterie, a istniejące drogi 8 metrowe zwężono do 6 metrów. Od czasu wprowadzenia zmian przez 18 miesięcy nikt nie zginął!

Szwajcaria to po Norwegii najbezpieczniejszy kraj dla zmotoryzowanych. Ciekawostką jest również fakt, że rowery ze wspomaganiem elektrycznym rozwijające ponad 40 km/h muszą być rejestrowane. Skrupulatni Helweci mierzą wypadkowość, między innymi, tego typu pojazdami i podjęli działania prewencyjne w grupie wiekowej +50 która najczęściej uczestniczy w tego typu zdarzeniach.

Roma żartuje, że w przyszłym roku jedzie na rowerze elektrycznym 😊.

Te informacje znajdziecie na każdym blogu o Szwajcarii, dla porządku napiszę jednak, że ceny żywności w porównaniu z Polską często razy 4. Ceny noclegów są wyższe o około 30% niż w Niemczech. Taka ogólna prawidłowość w Szwajcarii, ceny kempingów w górach są wyższe niż w rejonach niżej położonych. Uwaga na parkowanie w Szwajcarii! Łatwo, nawet za przysłowiowe 5 cm wystające po za białą linię, koło samochodu, dostać mandat w wysokości 40 franków. Sam tego kiedyś doświadczyłem. Doskonale opisuje to Joanna Lampka na swoim blogu: http://www.blabliblu.pl/2014/09/11/zasady-parkowania-w-szwajcarii/


Plany na przyszłość?


Szlak na trasie Warszawa – Szarłata na Kaszubach. Być może w przyszłym roku to będzie nasza trasa? Zaległy plan z Loarą? Równie atrakcyjna powtórka z Dunaju, plus dodatkowe odcinki np. do Bratysławy? A może Green Velo na ścianie wschodniej? Mamy plany i możliwości i to jest piękne 😊. Do zobaczenia na trasie!


Specjalne podziękowania dla mojej byłej ekipy z Leroy Merlin Bydgoszcz. Dzięki Wam zrobiłem super ujęcia i najważniejsze, było bezpieczniej. Kamerka GoPro jest extra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty