Gdy odchodzą

- Czesław - powiedziała do mnie wczoraj rano, Roma - 8 sierpnia zginął o. Witold Słabig z naszej starej parafii Św. Dominika na Służewie... - Ale jak to możliwe? - zapytałem bez większego sensu.
To był nasz proboszcz. Jeden z trzech proboszczów których nie zapomnę do końca życia. Zapamiętam o. Witolda jako uśmiechniętego, delikatnego człowieka który mojej córeczce Marysi udzielał I Komunii, którego kazania sprawiały, że chciałem i czułem się lepszym człowiekiem. Pamiętam naszą wizytę w kancelarii klasztoru gdy przyszliśmy prosić o chrzest dla Edmunda tak jak dla pozostałej trójki naszych dzieci które również u Dominikanów przystępowały do wspólnoty, (Rozalia miała chrzest we Wrocławiu) przyjął nas wszystkich razem o. Witold jak zwykle otwarty na ludzi. Pamiętam jego autentyczne zakłopotanie gdy mu zostawiłem pieniądze i słowa "Nie trzeba, naprawdę. Waszym dzieciom by się bardziej przydały". Mieszkaliśmy na Ursusie więc Służew to nie nasza geograficznie parafia.
- Gdzie mieszkacie - zapytał o. Witold, i nie czekając na naszą odpowiedź - Na Dominikanskiej, to dobra ulica przy naszym kościele :)...
Wyprawy rowerowe do Dominikanów to były nasze pierwsze "podróże", przez wybitnie nieprzystosowaną wtedy Warszawę do jazdy na rowerze, wraz z dzieciakami. Poszukiwanie ścieżek, nadkładanie drogi, niebezpieczne przejścia. Dziś to zupełnie inne miasto, dla rowerzystów przyjazne.

Samopoczucie

- Nie ma jak wyjechać z rana z domu na rowerze na krótki spacer - powiedziała najlepsza z żon po powrocie ze szkoły Edmunda - Po takiej przejażdżce mam energię na cały dzień :)
Minus 5 stopni, puste ulice i samochody pędzące gdzieś w przedświatecznej już atmosferze. Mam trochę stracha po ostatniej wywrotce...

Łańcuch rdzewieje szybko od soli na ulicach nie mówiąc o błocie przylepiajacym się do roweru. W tym roku zrobię 2600km czyli założonego dystansu na początku 2016 nie pokonam ale nie jest mi z tym bardzo źle; )

Gołoledź

Przejazd tramwajowy. Nowiusienki oddany do użytku na początku roku. Chodnik gładki plus marznący deszcz o 21szej równa się wywrotka. Poszło tak szybko, że nawet kierownicy nie póściłem. Sunąłem się jeszcze ze 4 metry i to zamortyzowało upadek. Oprócz pobrudzonych ubrań i małego stłuczenia nic się nie stało. Leon zapomniał butów do szkoły, a ja zapomniałem być ostrożny...

Uzupełniłem wpis następnego dnia. Prawe ramię i bark bolą...

Zima i check lista

Dziś rano w drodze do szkoły z Leonem.
- Gdzie masz rękawice - pytam synka. Patrzy na mnie ja na niego.
- A w kapciach nie byłoby wygodniej? - Kończę zdanie spoglądając na jego letnie adidasy. Dziś jest mróz i spadło trochę śniegu...
- Zapomniałem.
- Leon ogarnij się!
Pani na przejściu dla pieszych patrzy na mnie z dezaprobatą.
- Od jutra robimy check listę przed wyjściem. Kask jest? - kontynuuje.
- Jest - odpowiada Leon już z uśmiechem.
- Rękawiczki? - Będą - podsumowuje synek.
Jak tu nie kochać bystrzaka :)

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty