I znowu spotkaliśmy cały łańcuch ludzi dobrej woli i pomocy! "Znowu" brzmi jak wyrzut, a ma być wyrazem wdzięczności. Najpierw 2wie młode Włoszki które ćwiczyły na ścieżce, pomogły nam wezwać karetkę pogotowia i taksówki które zabrały mnie i Edmunda do hotelu. Sanitariusze pełni dobrej woli i empatyczni wyciągnęli Romę na noszach ze ścieżki, co naprawdę na żwirowej drodze nie jest łatwe, bo koła grzęzły w piasku. W szpitalu Pani Danuta, Polka, pielęgniarka od 20 lat mieszkająca we Włoszech przeprowadziła Romę przez całą procedurę szpitalną w Hospital Santa Maria della Misericordia w Udine. Diagnoza jak wyżej trzeba operować, ale niestety w innym szpitalu bez gwarancji, że zadzieje się szybko, bo złamanie nie jest otwarte, a jest kolejka. Możemy wybrać. Zabezpieczą Romę na podróż i wracamy do Polski lub czekamy na operację w Udine. Decyzja wracamy do Warszawy lub do Bydgoszczy zależnie od dostępności lekarzy i możliwości zoperowania. Pan taksówkarz który wcześniej nas podwoził ze ścieżki, przewiózł Romę do hotelu. W Hotelu Principe, super obsługa pozwoliła nam zająć pokój przed wyznaczonym czasem, chowając nasz sprzęt w garażu. Teraz wracam pociągami z Udine do Salzburga z przesiadką w Villach, żeby zabrać samochód i przewieźć Romę do Polski. Dziękuję wszystkim przyjaciołom za słowa otuchy i adresy lekarzy! Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za pomoc! Zawsze możemy na Was liczyć. KOCHAM Was za to i DZIĘKUJĘ!
Zdjęcie z godziny przed wypadkiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz