Władowaliśmy się po uszy...

Chinon zamek forteca i choć prawie nie ma w nim eksponatów, to dla samych murów i widoków warto go odwiedzić. Po za tym Chinon nierozerwalnie związane jest z Joanną d'Arc no i z filmem "Za jakie grzechy Dobry Boże" ;)

Pokazy fechtunku, gry na dawnych instrumentach, przedstawienia, słowem jarmark na całego, dopełniało wyobrażenie tego co mogło się w zamku dziać kiedyś.

No i się zaczęło. Zgubililiśmy się kompletnie w wąskiej średniowiecznej zabudowie. Mapa za mało szczegółowa, a Google przeciągnęło nas po wszystkich, chyba przewyższeniach Chinon. Miejscowi owszem chętnie podpowiadali gdzie mamy jechać i kiwali z politowaniem głowami. Wyplulem płuca. Maria nie odzywała się do mnie przez godzinę i tylko dzielny Leon był w stanie komukolwiek pomóc. Edmund postanowił zjechać kilka ulic bez oglądania się na nikogo bo przecież mieliśmy jechać trasą nr 39. Dobrze, że go w końcu Maria odnalazła. Takich górek z 25% wzniesieniem jeszcze w życiu nie mieliśmy. Nawet zdjęć nie zrobiłem, sił zabrakło...

Dzis rano też pomyliłem zjazdy i władowaliśmy się na trasę szybkiego ruchu. Google stanowczo nie sprzyja rowerzystom.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty