Dla Edmunda pojęcie odległości powyżej 5 kilometrów jest abstrakcją. Jako, że jedzie zwykle za mną więc najczęściej nasze rozmowy a właściwie jego monolog wyglądają mniej więcej tak:
- Matato - mowi do mnie czyli do Czesława mój najmłodszy - ile jest do naszego kempingu.
- 60 kilometrów - odpowiadam.
- A ile to jest?
- Jak jedziesz szybko czy tak jak lubisz?
- Szybko - mówi Edmund
- Cały dzień
- To ile to godzin?
- Około 7miu - odpowiadam
- A jak daleko od kempingu jest latarnia?
- Około 10 minut
- Acha czyli pojedziemy 7 godzin i 10 minut - konkluduje mój chłopiec... No to fajnie jedziemy - kończy rezolutnie aby zacząć kolejny interesujący go temat.
Edmund od 4 dni już nie wsiada do przyczepki. Dziś w dobrej kondycji przejechał 60 kilometrów zjadł kolację i zasnął.
Leon z Brunonem znaleźli kolegę z którym próbowali łowić ryby... Leon patrzy na swojego brata jak w obrazek. Miło to obserwować :)
Spotkaliśmy dziś po raz 3ci tę samą parę na swojej trasie i po raz 2gi parę z 10 miesięcznym dzieckiem którym Leon wczoraj pomagał przepchnąć przyczepkę przez bramę. Fajni ludzie pozdrawiamy serdecznie :)
Poniżej zdjęcia z trasy i latarnie w Jarosławcu i w Ustce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Polecany post
Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!
Zapraszam do oglądania!
Popularne posty
-
Dziś z moimi współpracownikami w koszulkach firmowych trasa Bydgoszcz Toruń! Od lewej Kasia, Maciek, Agnieszka, Małgosia, Piotr, Czesław, W...
-
Praktycznie każdy hotel oferuje taka usługę. Koszt około 10 €, za rower a właściwie za miejski jednoślad z 3 biegami. Poszukaliśmy trochę i...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz