82 kilometry nasz nowy rekord :)

Zaczęło się od podjazdu 18%. Jak na początek dnia dobra rozgrzewka. Miałem dość a dzień ledwie się zaczął.
Słońce spaliło mi nogi nawet filtr 30tka nie wystarczył aby się ochronić. Rozalia cytuję "w Melku odnalazła odwagę" inna wersja tego cytatu "na dnie Dunaju znalazłam.... odwagę". Wokół tego buduje się teraz całe historie :) Róża prosi aby dodać, że to cytat z Hobbita.
Na 50tym kilometrze Brunon przechodził kryzys z powodu wyczerpania. To on z dzieci ma najcięższy ładunek. Cola z lodami postawiła go na nogi. Podjął decyzję "jedziemy dalej". Dzięki Bruno! To był najfajniejszy jak dotąd kawałek naszej wspólnej wyprawy. Obóz rozbiliśmy po 22giej.
Spotkaliśmy jeszcze małżeństwo Francuzów którzy jadąc z Dijon mieli za sobą 1200km a przed sobą cel Budapeszt. Jestem pełen podziwu.
Wiadomość dla taty Romy: Obiad jedliśmy vis a vis obory z setką jałówek. Zapach sianokiszonki i mina Edmunda bezcenne. Wiedzą tu jak połączyć naturę z życiem na rowerze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty