Pierwszą nawałnicę przeczekaliśmy pod wiatą sklepu na Fordonie. Chłopcy kupili sobie gazety a my cieszyliśmy się z bycia razem.
Burza gdzieś daleko, wydawała z siebie groźne pomruki. Uznaliśmy ulewa się skończyła możemy jechać. To co po tym nastąpiło przeszło nasze wyobrażenia. Ostatni raz w takim deszczu jechałem na rowerze jak wracałem pewnego kwietniowego popoludnia ze szkoły kiedy miałem 13 lat... Pozalewane ulice a w nich zepsute samochody. Nieprzejezdne drogi pod wiaduktami i zmoczeni przechodnie.
Była frajda i testowanie sprzętu :) W nagrodę obiad w KFC i powrót do domu. 36 km dało się we znaki. "Baterie" mi się skończyły i jedyne co po krótkim prysznicu mogłem zrobić to przytulić się do kanapy. Pozostała satysfakcja :)
Burza i wyczerpane "baterie"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Polecany post
Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!
Zapraszam do oglądania!
Popularne posty
-
Dziś z moimi współpracownikami w koszulkach firmowych trasa Bydgoszcz Toruń! Od lewej Kasia, Maciek, Agnieszka, Małgosia, Piotr, Czesław, W...
-
Praktycznie każdy hotel oferuje taka usługę. Koszt około 10 €, za rower a właściwie za miejski jednoślad z 3 biegami. Poszukaliśmy trochę i...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz