Kap Arkona zdobyty. Najbardziej na północ wysunięta część Rugii. Dzień VI

W nagrodę, pod muzeum latarnią, która w epoce GPS jest już tylko świetnym przykładem tego, jak człowiek radził sobie z nawigacją wcześniej, jest mały posiłek ze złocistym napojem bogów na czele :) Upałów ciąg dalszy, wiatru od morza dostatek i 330 km za nami. Generalnie skręcamy na południe. Jutro Park Narodowy Jasmund z kredowymi klifami!
Rugia to przede wszystkim jeden wielki rolniczy land. Żniwa w pełni! Wielkie kombajny, z równie wielkimi traktorami transportującymi zboże do silosów. Beczkowozy nawożące i orające pola po żniwach. Tak przynajmniej wygląda krajobraz zachodniej części wyspy. Piękne zadbane kryte strzechą domy. Stare kościoły.
Ścieżki rowerowe, bo o nich nie pisałem, w każdej możliwej odmianie. Asfalt, leśne dukty, kostka, płyty betonowe, szuter, bruk, "kocie łby" tych jest naprawdę sporo i to odcinki po 10 i więcej kilometrów. Trzeba mieć dobry i sprawny sprzęt, żeby te trzęsące wyboiste drogi wytrzymać! Można nadmorskie ścieżki omijać i jechać szosami landowymi, ale to mało przyjemne i niewiele się zobaczy.
Kąpiel w morzu co mam powiedzieć? Trzeba to osobiście przeżyć ;) Dziś nocujemy 50 m od plaży. Jak będzie się spało przy głośnych falach i nadmorskim świeżym powietrzu? Jutro będę wiedział :) Chłopcy zbudowali zamek który fale zabrały do morza...
Był słaby zasięg - uzupełniam dziś bloga. Szum morza w czasie snu trzeba jednak lubić żeby się dobrze wyspać :)
Przepłynęliśmy promem krótki odcinek 5 km od Trent.
Poniżej przepiękna urokliwa osada Vitt. Można do niej dotrzeć tylko na pieszo. Łatwo w drodze ją ominąć. Osada smerfów i wioska rybacka w jednym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty