Ok chłopcy jedziemy dalej? Po 37 km podjęliśmy decyzję bezpiecznie będzie dotrzeć do samochodu! Nie chcemy z naszym 10 letnim wysłużonym namiotem ryzykować nawałnicy, przed którą ostrzegała pogodynka. 32 stopnie, wilgotność nie wiem dokładnie jaka, ale wydawało się że nie ma czym oddychać.
No i zrobili to! Cała trójka, pobili swoje życiówki 109 km w jeden dzień. Edmund jest najmłodszym naszym dzieckiem który pokonał barierę 100tu km w wieku 12 lat :) i to w pełnym rynsztunku czyli około 20 kg bagażu! Wielkie brawa i złote medale dla Romy, Leona I Edmunda! To była dobra decyzja dojechać do naszego środka "ewakuacji". Około 2giej dotarliśmy do swojego "słodkiego" domu i wygodnych łóżek. Po porannym śniadaniu położyliśmy się spać dalej. Po takiej wyprawie proste rzeczy bardzo się docenia!
Dla Romy dzień bez nierobienia niczego to dzień stracony i wygląda na to, że zdążyła, sam nie wiem kiedy, uprać już wszystkie rzeczy wyjazdowe. W tej chwili szoruje sakwy...
W drodze kilka postojów na uzupełnienie płynów i "nitro" jak mawiają moi synkowie, żeby nie opaść z sił! To dopiero była przygoda!
No i na sam koniec pasażera na gapę czyli kleszcza, wyciągnąłem dziś ze swojej skóry :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz