Dzień 10 Ren 2 Holandia na liczniku 513 km

Brunonowi odcięło prąd na ostatnich 10 km. Leon jechał jak w transie i zasnął praktycznie zaraz po przyjeździe na kemping. Dziewczyny też mają dość. Ze mną zmęczenie obeszło się łaskawiej. Walczyliśmy z wiatrem, słońcem, z przebitą oponą i dętką. Kawał dużego szkła przebił oponę Maraton Shwalbe. Ja jeżdżę na swojej już 6000 km, są naprawdę dobre. Na marginesie ktoś mnie pytał jakie części na taką wyprawę zabieram. Czy jedzie się na dzień czy miesiąc dętka i zestaw naprawczy musi być. To nie kwestia czy tylko kiedy...
I jeszcze raz doświadczyliśmy ludzkiej życzliwości. Rowerzyści sobie pomagają :) Niemiec zatrzymał się i zaoferował pomoc bo inny niż mam w pozostałych dętkach wentyl nie dawał się napompować powietrzem. Kilka razy staliśmy bezradnie na skrzyżowaniach i za każdym razem znalazł się ktoś kto bywało i tak zatrzymywał ruch stając przed skrzyżowaniem aby nam pomóc.

Po drodze jeszcze więcej owiec, dachy jak u hobbitów, śieżki inne niż dotychczas.
Zarówno Niemcy jak i Holendrzy czasami żartując, a czasami na poważnie pytają przyjechaliście aż z Polski? Tak czy siak wzbudzamy zainteresowanie. 7dmio osobowa rodzina na rowerach to nie jest częsty widok. W tym roku spotkaliśmy 3 podobne francuskojęzyczne rodziny na rowerach z 2ką max 3ką dzieci. Tyle, że dla jednej z nich był to 4ty tydzień w drodze a przed nimi jeszcze ponad 1000 km. Chyba o tym pisałem. We Francji można uczyć się w domu i zdawać egzaminy szkolne. Pod pewnymi warunkami jest to też możliwe w Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Rugia filmik z wyprawy jest już gotowy!

 Zapraszam do oglądania!

Popularne posty