Rano padało. Teraz jest 28 stopni i czyste niebo.
Dotarliśmy i padliśmy z wyczerpania. Nawet te 300 metrów na plażę nie chce się, po rozbiciu namiotu, pokonać. Duże dzieci śpią, najmłodsi zaprzyjaźniają się z koźlątkami i je karmią. Roma też odpadła tak jak ja...
Kompletnie nic nie czuję. Na moim liczniku jest 711 km na Romy 750 km. Szybciej pedałowała ;) Zostaniemy tu 2 dni. Ja jutro jadę pociągiem z Marysią i Leonem po samochód. Rozwinę tego posta później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz